Mortal Kombat X na Androida – recenzja

Masz smartfona i szukasz gry w klimacie bijatyki? Jesteś fanem serii Mortal Kombat, ale nie chcesz wydawać ponad 100 zł na najnowszą odsłonę (ciekawe ile jeszcze ich będzie?) jednej z najpopularniejszych produkcji o brutalnym mordobiciu? Każdy, kto zna poprzednie odsłony tego klasyka gatunku doskonale wie, że tych gier nie kupuje się dla fabuły. Owszem jest tam jakaś historia mniej lub bardziej spójna, ale tym co fani serii stawiają tu na piedestale jest możliwość… mocnego uszkodzenia oponenta. Bohaterowie serii nie patyczkują się ze swoimi przeciwnikami. Łamią im kości, urywają kończyny, doprowadzają do krwotoku wewnętrznego, a bywa również, że widowiskowo unicestwiają, robiąc z oponenta puzzle. Jak na tym tle prezentuje się Mortal Kombat X na Androida?

Podstawy rozgrywki
wieze
Minął rok, odkąd fani serii otrzymali dziesiątą część Mortal Kombat (za darmo!) do zabawy na swoich inteligentnych telefonach komórkowych. Ostrzegamy jednak, że tytuł ten wymaga odrobinę lepszego sprzętu, więc by płynni grać potrzeba tu parametrów co najmniej tak wysokich jak w Samsungu Galaxy 3 Neo. Gra zajmuje również niemało bo prawie 1,5 GB, więc jeśli macie na telefonie zbyt dużo zdjęć to trzeba będzie zainwestować w kartę pamięci (lub część fotek zgrać na dysk zewnętrzny). Przejdźmy jednak do meritum, czyli strony technicznej gry. Podstawową formą walki są w tym wypadku dwa tryby – bitewny i wojna frakcji. Pierwszy polega na sukcesywnym pokonywaniu przeciwników znajdujących się na poszczególnych piętrach wież. Mamy więc mapę i po kolei niszczymy budynki (wchodzimy i walczymy) i tak aż do końca. Co jakiś czas trafia się nam wieża z bossem oraz wyzwanie, w którym trzeba na tyle szybko klikać, by nasz pamperek rozbił konkretny przedmiot (coś jak na pokazie karate z łamaniem desek). Wojna frakcji natomiast ogranicza się do losowego generowania nam przeciwnika (spośród innych graczy), którego postacie będą miały podobny poziom do naszych. Co jakiś czas twórcy udostępniają nam również tryb wyzwania, którego ukończenie w 100% wiąże się z otrzymaniem konkretnej postaci ze świata Mortal Kombat.

Walka

mortal-kombat-battle1
To kim walczymy uzależnione jest od tego, jakie karty postaci zdobędziemy. Są trzy poziomy wojowników: brązowy, srebrny i złoty. Każdy z nich ma swoją odporność i punkty ataku oraz system ulepszeń poszczególnych cech. Dodatkowo co jakiś czas dostajemy specjalne przedmioty, które umieszczone w odpowiednich slotach dopakowują naszego panolka lub dają mu konkretną umiejętność dodatkową. Nie ma ograniczeń co do ilości posiadanych postaci, ale jeśli otrzymamy drugą, taką samą kartę to złączy się ona z pierwszą i stworzy potężniejszego wojownika (można tak zrobić do 7 razy) po czym gra zmusza nas do sprzedaży kolejnych kart. Każda postać zbiera ponadto punkty doświadczenia (tak samo zresztą, jak gracz) i może osiągać kolejne levele, które naturalnie zwiększają jej statystyki wymienione powyżej. Walka jest tu dość prosta pod względem technicznym. Pukając w ekran wyprowadzamy ciosy, po jakimś czasie gromadzimy energię, która można zużyć na atak specjalny. Brązowe postacie mają 2 takie ataki, srebrne 3, a złote jako jedyne posiadają możliwość wykonania tzw. „prześwietleń” podczas których patrzymy na widowiskową animację, która zabiera przeciwnikowi masę punktów zdrowia. Ciosy specjalne można ponadto ulepszać, za walutę otrzymywaną w grze.

Postacie
złote
Kilkadziesiąt postaci, które są obecnie dostępne w tej grze zapewnia graczom pełen przegląd tego, co znajduje się w płatnej wersji na PC czy konsole. Jest tu więc stara gwardia – Sonya, Johny, Raiden, Sub Zero, Scorpion czy też Jaszczur – oraz wielu nowych i równie grywalnych wojowników, np. rewolwerowiec Eron Black czy Jason znany z filmu „Piętek 13-tego”. Na posiadanie tych najlepszych musimy oczywiście zasłużyć. Brązowe i srebrne karty można nabyć za wirtualną walutę, natomiast złotych wojowników otrzymamy jeśli wymienimy za nich zebrane dusze (występujące w dużym deficycie w grze), wygramy wyzwanie lub wylosujemy ich podczas kupowania mniejszych pakietów-niespodzianek. Jeśli jednak zaangażujemy się w grę to całkiem szybko uzyskamy dostęp do najwyższej pułki kart. Na przeszkodzie może nam stanąć jedynie fakt, że każda walka zabiera określoną liczbę punktów (powiedzmy „zmęczenia”) i po ich utracie wojownik musi się zregenerować, co zabiera trochę czasu. Jeśli nie chcemy na to czekać możemy wymienić dusze na błyskawiczną regenerację, ale robiąc to zbyt często raczej nie uzbieramy ich na nową kartę. Spośród posiadanych kart możemy tworzyć 3-osobowe drużyny, a najpotężniejszą ustawić jako główną, by inni gracze mogli skorzystać z naszego jednorazowego supportu podczas trybu bitewnego, co daje nam punkty, które można wymienić na losowo wygenerowaną kartę.

Wada gry
sklep
Choć mechanika gry jest tu maksymalnie prosta to fakt, że jest to wersja darmowa wiąże się oczywiście z mikropłatnościami. Jeśli ktoś jest mało cierpliwy lub nie chce budować swojej armii i woli mieć wszystko na teraz, to może pomachać kartą kredytową i… stracić przy tym sporo realnych pieniędzy z konta. W sklepie są tu oczywiście pakiety dusz i wirtualnej waluty, ale przede wszystkim najpotężniejsze postacie lub wojownicy w tzw. „wczesnym dostępie”. Co to znaczy? Że płacąc kilkadziesiąt złotych możemy otrzymać postać (maksymalnie 7 takich samych kart), której nie może mieć jeszcze nikt, kto również nie zapłacił. Tylko po co? Okazuje się, że można wydać setki złotych za coś, co po kilku dniach i tak pojawi się w trybie wyzwania lub co możemy przypadkowo wylosować. Cóż… kiedyś ludzie grali na kodach, teraz oszustwo jest wybielone – płacę więc jestem lepszy, niezależnie od tego czy umiem grać, czy nie (ale przynajmniej nie ma reklam). Smutne ale prawdziwe, tylko czy osiągnięcie wszystkiego samodzielnie nie daje większej satysfakcji? Życzymy wam miłego łamania kręgosłupów, miażdżenia czaszek i wydłubywania oczu przeciwnikom – i to wszystko podczas nudnej podróży do pracy lub szkoły 🙂

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.