Ucharted 4: Kres złodzieja – pierwsze wrażenia

Minęły trzy lata od wydarzeń przedstawionych w Oszustwie Drake’a, czyli poprzedniej części przygód jednego z popularniejszych poszukiwaczy skarbów na PlayStation. Jako, że tytuł ten jest ekskluziwem na najnowszą konsolę od Sony, posiadacze PCtów i Xboxów będą musieli obejść się smakiem, a nie schrupać takiego dania to wręcz grzech, dla każdego gracza, który ceni sobie dobrą rozrywkę przed ekranem telewizora lub monitora. Za nami blisko 10 godzin zabawy, a z tego co udało się nam zauważyć to nie jest to nawet połowa gry. Oczywiście konkurować z Wiedźminem 3 tytuł ten nie może (pod względem długości, nie grywalności), ale wiecie co? To nic, bo przygody Nathana Drake’a to zupełnie inny rodzaj zabawy. Jakiś czas temu recenzowaliśmy dla was drugą część najnowszych przygód Lary Croft. Uncharted jest bardzo podobne, ale… co tu dużo mówić. To najlepsza część, więc jeśli ktoś pokochał głównego bohatera w poprzednich odsłonach, to tutaj dostanie więcej tego co lubi, plus kilka przyjemnych nowości.

Wprowadzenie do historii
dra1
W poprzedniej odsłonie mieliśmy okazje poznać Drake’a zarówno od strony dorosłego życia, jak i z perspektywy jego przeszłości. Uncharted 4 kontynuuje ten pomysł i pozwala nam już w pierwszych minutach pokierować kilkunastoletnim Nathanem i pobiegać trochę po dachach różnych budynków. Zawsze podejrzewaliśmy, że główny bohater był nicponiem od dzieciństwa, a tutaj mamy na to niepodważalny dowód. Nie jesteśmy jednak sami, gdyż towarzyszy nam brat Drake’a, Samuel. To właśnie od niego dostajemy pierwszą lekcję wykorzystania liny z kotwiczką, która w dalszej części zabawy stanowi bardzo ważny element wyposażenia naszego zwinnego poszukiwacza skarbów. Jest tu trochę skradania, są chwile grozy, ale co najważniejsze jest dużo śmiechu i docinków, na które stać tylko rodzeństwo. Potem trafiamy do więzienia (jak się okazuje na własne życzenie) w poszukiwaniu skarbu pirackiego kapitana Averyego, jednak jak to w serii Uncharted bywa, nic nie idzie po naszej myśli. Musimy uciekać i walczyć o życie. Towarzyszy nam oczywiście Sam oraz jeszcze jeden człowiek, który w dalszej części gry staje się antagonistom. Rodzeństwo zostaje rozdzielone. Nathan przez kolejnych 12 wiosen szuka skarbów, by po 15 latach, znowu spotkać swojego brata (którego uznał za zmarłego). Samuel ma kłopoty, a chcąc mu pomóc, Drake musi okłamać swoją żonę i ponownie zadzwonić do Victora Sullivana. Od tej pory wszystko nabiera tempa – w tym nasz puls podczas rozgrywki.

Co nas urzekło?

Uncharted™ 4: Kres złodzieja_20160430180113
Próba odpowiedzi na pytanie o to, co lubimy w Uncharted 4: Kres Złodzieja, jest jak przelewanie oceanu łóżka do zupy. Niemożliwe i bez magii się nie obędzie. Jak już powyżej wspomnieliśmy mechanika zabawy nie uległa drastycznym zmianom w stosunku do poprzednich części tej gry. Jeśli ktoś nie grał… to wiele stracił, ale uruchamiając najnowsze przygody Drake’a szybko zrozumie dlaczego ten ekskluzywny tytuł był tak popularny na PS3. To za co możemy pochwalić
Kres Złodzieja to przede wszystkim:
– wspaniała dynamika opowieści (co prawda jest tu jak na razie trochę mniej strzelania, a więcej wspinaczki, ale po ostatnim pościgu przez miasto jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani),
– bardzo dobrze dozowana historia (ani przez sekundę się nie nudzimy – albo nie mamy czasu zastanowić się nad życiem bohatera, bo znowu uciekamy, albo rozwiązujemy zagadki, odnajdujemy smaczki od Naughty Dog oraz słuchamy licznych rozmów pomiędzy bohaterami),
– dziennik Drake’a (zabawny, pełen ciekawostek oraz niezwykle pomocny, gdy trzeba np. prawidłowo ułożyć jakieś elementy łamigłówki),
– animacja postaci (główny bohater wygląda jak żywy, a gdy przeciska się przez tłum na rynku to wręcz czujemy, z jakim trudem mu to przychodzi),
– sarkazm głównego bohatera,
– mechanika walki i wspinaczki (intuicyjnie, ale z myślą o graczach, którzy zwracają szczególną uwagę na naturalność efektów, np. podczas celowania z broni),
– „otwarty teren” (w czasie kiedy na rynku gier panuje moda na robienie ze wszystkiego sandboxów, Uncharted 4 dobitnie pokazuje, że trend ten, wykorzystany w sposób kreatywny, może znacznie wzbogacić liniową rozgrywkę w przygodach Drake’a),
– wręcz filmowe widowisko (akcja i chwile spokoju przeplatają się tu cały czas),
– różnorodne lokacje (od czegoś na kształt zamku, przez tereny Madagaskaru, aż po wybrzeża ponurej i deszczowej Szkocji),
– pomysłowe zagadki oraz fakt, że wszystko ma tu jakąś rolę, a elementy zbędne i na pokaz w ogóle nie istnieją,
– przepiękne widoki,
– tryb cichej eliminacji przeciwników (nie ważne ilu ich jest, jeśli dostajemy wybór, zawsze możemy załatwić sprawę niczym ninja),
– jazda samochodem, zjazdy na tyłku ze skarp, strzelanie, obezwładnienie skokiem z wysokości oraz wszystkie niespodziewane efekty, kiedy wszystko się wali, a my i tak wychodzimy cało z opresji.

Czy ta gra ma w ogóle wady?
dra2
Nie ma gier idealnych. W Wiedźminie nie podobało się nam, że grając narażamy nasz sprzęt na pożar oraz fakt, że Płotka co jakiś czas zamiast przybiec na wezwanie, zawieszała się na jakimś drzewie, płocie lub wręcz na domu. Ale to przecież szczegóły – drobne duperele, które mają bardzo nikły wpływ na ogólny odbiór tytułu. W Uncharted 4: Kres Złodzieja doszukaliśmy się jak na razie tylko 2-óch mini-wad. Są to: znajdźki (przedmioty-skarby, które poza tym, że je podnosimy, nie dają nam ani specjalnej wiedzy, ani profitów) oraz fakt, że podczas skradania, brat Drake’a zachowywał się trochę jak głupek i wychodził wprost pod nos strażników, a potem szybko się wycofywał. Niby nikt go nie zauważył, a jego wybryki były całkiem zabawne, ale gdyby twórcy nie zaprojektowali tego w taki sposób, że jego zachowanie nie może ujawnić naszej obecności, to byli byśmy bardzo źli. Z drugiej strony jednoczesne podduszanie dwóch przeciwników wygląda bardzo efektownie. Nasi towarzysze nie są również nieprzydatnymi wabikami, więc o ile w drugiej połowie gry nie stanie się nic gorszego, to mamy dla was dobrą wiadomość. PS4 właśnie zyskało ekskluzywny tytuł, godny miana nextgenowej produkcji. Ciekawe jak ta historia się skończy? 🙂

 

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.