Dziś kolejny ważny dzień dla miłośników gier – premiera czwartej części przygód Nathana Drake. Zanim jednak podzielimy się z wami pierwszymi wrażeniami z Uncharted 4: Kres Złodzieja, za które odpowiedzialne jest studio Naughty Dog, chcemy przypomnieć wam, że prawie 3 lata temu otrzymaliśmy w nasze łapki produkcję pod tytułem The Last of Us. Wszyscy doskonale wiemy, co stało się potem. Tytuł gry roku, nagrody, zachwyty i oczywiście miliony sprzedanych egzemplarzy na całym świecie (w trzy tygodnie zakupiono 3,4 miliona kopii gry). Minęło 10 miesięcy i nadszedł luty 2014, a do cyfrowej sprzedaży trafiło DLC, które miało za zadanie rozszerzyć historię głównej bohaterki The Last… Ellie. I tak w Walentynki na nasze konsolowe dyski trafił The Last of Us: Left Behind – i tym się właśnie dziś zajmiemy.
Uzupełnienie luk w historii
Na temat głównego bohatera The Last of Us wiemy całkiem sporo. Miał córkę, dom, brata, a potem wybuchła zaraza i niemal cała populacja zamieniała się w… zarażonych zombi-podobnych mutantów porośniętych grzybem. Joel się załamał. Wesoły, ciepły ojciec zamienił się w brutalnego i niemal wypranego z uczuć faceta, który egzystuje – poznajemy go, gdy szuka zemsty. A potem pojawia się Ellie. Dziewczynka, która nie potrafi pływać, a co najważniejsze, która nie pamięta świata przez Zarazą, bo urodziła się już w czasie trwania tego pandemonium. Z czasem jej historia odrobinę się wyjaśnia, ale wciąż jest pełna niedopowiedzeń. Każdego ciekawiło, co było przyczyną zmiany nastolatki w nieufną, wulgarną i daleką od niewinności dziewczynę. Left Behind nam to wyjaśnia i choć mechanika zabawy jest tu taka sama jak w „podstawce”, to twórcy doskonale wiedzieli co robią, nie dodając tego DLC do głównej linii fabularnej. W grze pozostaje jeszcze jedna niewiadoma (oprócz tego „co było dalej?”). W pewnym momencie Joel zostaje ranny i wydaje się, że umrze. Ellie obejmuje nad nim opiekę, ale to jak zdobywa lekarstwo itp. jest owiane tajemnicą – dodatek wyjaśnia również to.
Inny rytm rozgrywki
Dodatek Left Behind prowadzi narrację w odrobinę inny sposób niż wersja podstawowa. Po pierwsze, jak już wspomnieliśmy wcześniej, mamy tu obraz Ellie sprzed spotkania z Joelem i jest to obraz zupełnie innej dziewczyny. Wersja podstawowa skupiała się na przetrwaniu. Często musieliśmy podjąć decyzję, czy zająć się eksploracją, czy zaoszczędzić amunicję na lepszą okazję. Tutaj dostajemy „sielankową” opowiastkę o głównej bohaterce i jej czarnoskórej przyjaciółce Riley. O tym jak Ellie podziwiała swoją towarzyszkę, jak wielkie przywiązanie panowało pomiędzy nastolatkami i jakie emocje przeważały w ich relacji… a był to śmiech (do pewnego momentu). Dowiadujemy się również, dlaczego Riley zniknęła z życia Ellie. Wszystko jest jednak opowiedziane w dużo bardziej leniwy sposób, który zamiast skupiać się na walce daje nam chłonąć atmosferę i stan psychiczny głównej bohaterki. Oczywiście jest tu też walka, ale na pewno nie stanowi głównego motywu, a raczej konieczny i ostateczny dodatek by przeżyć oraz by pomóc śmiertelnie rannemu Joelowi podczas rekonwalescencji w centrum handlowym. Wątki te prowadzone są równolegle i przeplatają się, by dozować napięcie, które przygotował dla nad zespół Naughty Dog.
Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo
Od zarażenia i zarodnikowej apokalipsy minęło już 20 lat. Trzy tygodnie po tym jak Ellie rozstaje się ze swoją przyjaciółką, poznaje Joela, ale tych 21 dni wystarczy, by dziewczyna nie miała już więcej ochoty udawać, że w tym świecie można się uśmiechać, cieszyć i rozmawiać o czymś innym niż przetrwanie. Nie tak powinno wyglądać dzieciństwo. Powinna być w nim karuzela, wygłupy, przebieranie się na Halloween i komiksy. Ellie nie zna jednak tego świata. Dzięki temu, oraz dzięki perfekcyjnie napisanym dialogom i scenariuszowi DLC do gry roku 2013 zamienia się w pełnometrażowy i wciągający film o strachu, niepewności i trosce o tych, którzy nam na tym świecie zostali. W czasie, kiedy ludzi jest tak niewielu, każda relacja z innym człowiekiem się liczy (choć więcej w nich nieufności niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni).
Tytuł na chwilę
Choć historia The Last of Us: Left Behind jest majstersztykiem na tle całej hordy innych podobnych tytułów z gatunku survival horror, to nie zajmuje zbyt wiele czasu gracza. Wersja cyfrowa kosztuje obecnie ok. 10$, jednak w dniu premiery była dwukrotnie droższa. Jak za 3-4 godzin opowieści… to trochę dużo, ale… Bez „ale” nie może się tu obyć. Każdy kto pokochał Ellie, tak jak my w trakcie przechodzenia wersji podstawowej, nie powinien oszczędzać i zafundować sobie ten mini powrót do świata ostatnich z naszej ludzkiej rasy. Wszystko tu zachwyca: oprawa graficzna, dialogi, szczegóły otoczenia, pomysł na uzupełnienie historii, pusty świat opanowany przez zarażonych i dziką przyrodę, a nawet to, że gra sama daje nam motywacje do działania. Naprawiono wiele błędów poza jednym (kombinowaliśmy z ustawieniami więc to potwierdzone info) – dialogi w pewnych momentach są zbyt ciche. Ale to tylko szczegół. Z całego serducha polecamy fanom tytułu. A już niedługo… Uncharted 4: Kres Złodzieja – bądźcie cierpliwi, bo by napisać o nim kilka słów trzeba się najpierw oderwać od rozgrywki, a to jest o wiele trudniejsze niż może się wydawać 🙂