Która odsłona serii GTA jest najlepsza?

Pora zmierzyć się z tematem, który ostatnio wypłynął w naszym gronie. Odtwarzając wspomnienia z rozgrywki w tytuły z serii Grand Theft Auto, wymieniliśmy bardzo wiele smaczków i spostrzeżeń. Z racji tego, że pamiętamy każdą z 7,5 części tej produkcji była to dość obszerna rozmowa. Zgodnie stwierdziliśmy, że pierwsze dwie części nadawały się wyłącznie do gry sieciowej, bo choć wiemy, że była tam jakaś fabuła, to przypomnienie sobie jej szczegółów graniczy dziś z cudem. Poniższe rozważania zaczniemy więc od 3-ciej części, co i tak daje nam ponad pięć osobnych rozgrywek (ponieważ GTA 4 doczekało się dwóch dużych dodatków fabularnych). Czas goni, policja zresztą też, więc bierzmy się do dzieła, a może pod koniec uda się nam ustalić, które GTA jest najlepsze.

Grand Theft Auto 3
gta3
Pierwsza część tej serii wydana w pełnym trójwymiarze. Choć animacja głównego bohatera oraz szczegółowość tekstur pozostawiała tu wiele do życzenia, to właśnie od tej gry zaczęło się dla wielu uwielbienie dla gier wyprodukowanych przez Rockstar Games. Cóż to była za przygoda… Gdy dziś uruchamiamy ten tytuł jesteśmy zdziwieni, jak tak małe miasto mogło dawać tyle frajdy. Model zniszczeń pojazdów też nie był tu na wysokim poziomie, ale… ocena gier powinna przebiegać z dwóch perspektyw – czasu kiedy została wydana oraz kiedy została zrecenzowana. Choć graficznie nie można powiedzieć o tej grze zbyt wiele pochlebnych słów (bo na dzisiejsze standardy jest brzydka i kanciasta), to cofając się do wspomnień nietrudno jest nam sobie przypomnieć, kiedy dla czystej zabawy wpisywaliśmy kody na broń oraz czołg i robiliśmy rozróbę w całym mieście. Dialogi i świat przestępczy? Ten klimat nie zestarzał się ani odrobinę. Jest tu wszystko, za co pokochaliśmy serię GTA:
– kradzież aut,
– zabójstwa na zlecenie,
– ucieczki przed policją,
– gorące dziewczyny (rozpikselowane, ale od czego ma się wyobraźnię),
– prostytutki, alfonsi, brutalność,
– prestiż i satysfakcja z osiągania coraz to lepszej reputacji w świecie przestępczym,
– różnorodne misje, które nigdy nie pozwalają nam się nudzić.

GTA Vice City
gtavc
Ta część z kolei to… jeszcze więcej GTA 3 oraz wiele nowych ulepszeń i pomysłów na przeniesienie świata zbrodni i gangsterskich porachunków na ekran monitora. Wszystko wygląda ładniej, oprócz samochodów otrzymujemy również do dyspozycji motocykle, a nasz pamperek dostaje kilka nowych pukawek do wypróbowania – w tym nawet minigun. Po raz pierwszy możemy też kupować nieruchomości i czerpać z nich zyski. Ten świat zaczyna również w końcu przejawiać pierwsze oznaki życia „poza graczem”. Osoby od których otrzymujemy zlecenia są tu równie barwne jak w „trójce” za to teren, który możemy zwiedzać jest chyba nawet dwa razy większy. Vice City to również kolejny przykład na to, jak irytująca może być misja z zabawkowym helikopterem. Wszystko było tu takie jaskrawe… wręcz hawajskie. Cel oznaczony wielką, różową strzałką lub okręgiem. Czytelna mini mapka i całe mnóstwo pościgów do zaliczenia. Oj długie godziny zabrał nam ten tytuł.

GTA San Andreas
gtasa
Główny bohater jest czarny, a jego język ma widoczne naleciałości spowodowane dorastaniem w biednej dzielnicy miasta. Zanim w ogóle może pomyśleć o staniu się bossem świata przestępczego musi ogarnąć swoje własne życie. Nie jest łatwo, bo wokół tylko wojny gangów, depczący po piętach policjanci, narkotyki i ogólna bieda. CJ (główny bohater) rozpoczyna więc od tego, że uczy się zasad panujących „na dzielnicy” – w tym mazania graffiti na murach – a swoją przygodę zaczyna od jazdy na rowerze. I znowu mamy tu więcej tego samego, ale i kilka nowości. Zdrowie możemy uzupełniać w przydrożnych barach, na siłowni możemy pracować nad muskulaturą, jeśli za dużo zjemy będziemy grubi, chodzimy do sklepu po nowe ciuchy, a do fryzjera i tatuażysty po nowe dziary i stylowe afro. Z czasem odblokowujemy kolejną część mapy, która jest tu OGROMNA. Kiedy przenieśliśmy się z Grove Street w góry, to autentycznie czuliśmy się zagubieni i przytłoczeni tym innym nieznanym wycinkiem świata. I znowu mamy tu misje, które niejednego fana serii doprowadziły do głębokiej irytacji (to nie przypadek, że są one w większości związane z lataniem). Ale przynajmniej policja zyskała odrobinę na inteligencji.

Grand Theft Auto 4 + dodatki
gta4
A oto opowieść zupełnie inna, bo o imigrantach mieszkających w Ameryce. Główny bohater, Niko Bellic pochodzi ze wschodniej Europy. Przyjeżdża do swojego kuzyna Romana, skuszony tym, że USA oferuje wszystkim życie jak ze snów. Trafia jednak na warunki bardzo odmienne od tego, czego się spodziewał. Musi walczyć, ale nie o władze, tylko o przetrwanie w tym świecie. Może gdyby nie to, nigdy nie zabiłby tylu ludzi, nie wykonywał tych wszystkich misji i mógł się w końcu udać na zasłużony odpoczynek? Któż to wie. Niewątpliwie jest to najbardziej mroczna i depresyjna część, choć oczywiście wprowadza kilka nowości: telefon komórkowy, lepszą fizykę jazdy samochodem, ulepszoną grafikę i efekty np. pozostałości po dziurach od kul, system osłon, napad na bank, kilka nowych aktywności w wolnym czasie oraz możliwość umawiania się na randki z nowo poznanymi dziewczynami (oraz odwożenia ich do domu po spożyciu alkoholu). Podobnie prezentują się tu dodatki – jeden opowiada historię gangu motocyklowego, drugi ochroniarza bogatego właściciela klubu nocnego. To tylko pokazuje, jak wiele historii dzieje się jednocześnie w świecie przedstawionym w każdej odsłonie serii GTA.

GTA 5
gtav
Perła w koronie, najsłodszy krem i najładniejsza dziewczyna w klubie. GTA V to duży krok naprzód w temacie tworzenie otwartego świata gier, zwanego w branżowym języku sandboxem. Joga, tenis, filmowe pościgi, drogie sklepy, planowanie napadów, a co najważniejsze aż 3 głównych bohaterów i historia, która splata ich losy tak silnie, że by zniszczyć te więzi trzeba by ich zabić. To pierwsza część, w której główny bohater może na końcu zginąć. Mamy tu czarnoskórego chłopaka, byłego gangstera oraz niezrównoważonego wariata o niewybrednym języku, za to ze słabością do brutalności i… uczciwości względem swoich przyjaciół. Kiedy na rynku ukazała się wersja PC tego tytułu dodano tu również… tryb pierwszoosobowy, który zamienia GTA w strzelaninę na wzór Battlefilda czy Call of Duty i pozwala jeszcze bardziej wczuć się w klimat otoczenia. Wszystko jest tu nowe, dopracowane i błyszczące, a spotykane na każdym kroku gagi i nawiązania do popkultury dają graczowi wrażenie, że gdyby wyjrzał przez okno mógłby zobaczyć coś bardzo podobnego do tego co robi na ekranie. Jak myślicie – które GTA jest więc najlepsze? Zdania są podzielone i tak to już musi być. Najlepsza jest właściwie ta część, która podobała się wam najbardziej. My wahamy się najbardziej między San Andreas a GTA V, choć ze wzruszeniem wspominamy również „Vice City” i misje z rozwożeniem „lodów”.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.