Historia opowiadana w grze, która w największej mierze wyłania się z cutscenek i dialogów, w jakie wchodzą między sobą postaci, musi być zrozumiana, żeby dawała przyjemność. Z tym raczej nikt nie będzie dyskutował. Gra, której nie rozumiemy, a po prostu wykonujemy bezmyślnie kolejne zadania wg. tego, jak prowadzi nas np. radar na mapie, pozbawiona jest duszy, głębi i jest po prostu stratą czasu. Nie każdy jednak zna języki obce. Na szczęście, gry ukazują się w tzw. polskich wersjach. Na rynku istnieją te, które wprowadzają jedynie napisy tłumaczące wszelkie dialogi oraz pełne wersje językowe z tzw. dubbingiem. Te ostatnie znajdują zarówno swoich miłośników, jak i zagorzałych przeciwników. Czy dubbing to dobry pomysł?
Idea dubbingu, czyli po co to wszystko?
To, że tłumaczenie wersji oryginalnej jest potrzebne, nie budzi żadnych wątpliwości. Kontrowersje pojawiają się wokół idei dubbingu, czyli podkładania głosów lektorów pod kwestie mówione przez postaci w grze. Głównym celem jest oczywiście stworzenie czytelnej warstwy fabularnej, dla każdego bez względu na stopień znajomości języka obcego. Czy jednak dubbing jest potrzebny? Jedni go uwielbiają, inni uważają za zabójstwo naturalnego klimatu gry. Dubbing ma za zadanie stworzenie bardziej zrozumiałego nastroju. Dzięki wprowadzaniu czytelnych kwestii wypowiadanych w rodzimym języku np. przez przechodniów, oswojony i żywy staje się dla gracza cały świat, nie tylko kwestie wypowiadane przez główne postaci fabularne. I wszystko jest dobrze, kiedy dubbing jest zrobiony profesjonalnie. Zdarzają się jednak gry, w których praca lektorów, nawet jeśli są to cenieni i uznani aktorzy, po prostu zabija klimat gry i powoduje, że bardziej chce nam się śmiać ze słyszanych kwestii, niż dalej sich słuchać.
Dubbingi, które zarżnęły „grę”
Dubbing może być dobry i wręcz fatalny. Co ciekawe, pełną wersję językową potrafią zepsuć nawet wybitni aktorzy. Zapewne każdy posiada na swojej półce tytuł, w który odechciało mu się grać właśnie ze względu na fatalnej jakości dubbing. Dla mnie takim wzorowym przykładem jest Battlefield 2: Bad Company. Gra została okraszona głosami naprawdę wybitnych aktorów, którzy świetnie sprawdzają się w filmach. W głównych rolach można usłyszeć Cezarego Pazurę czy Mirka Bakę. Informacja na pudełku zachęcała. Jednak szybko po uruchomieniu gry, okazało się, że panowie nie wywiązali się dobrze z powierzonej roli. Szczególnie źle wypada Pazura, który jest całkowicie sztuczny, nie ma w nim krzty naturalności, a próba odtworzenia grozy wojny jest po prostu żałosna. Wsłuchując się w rzekome wiejące strachem, bardzo lapidarne hasełka typu „uwaga strzelają”, gra bardziej kojarzy się z oglądaniem bajki o Chipie i Dale’u niż z braniem udziału w brutalnych kampaniach wojennych, gdzie koło głów co chwila świszczą nam kule przeciwnika. Komicznie wypada także Mass Effect 2, w którym rolę głównego bohatera odegrał Łukasz Nowicki. To, co najbardziej odpycha w tym dubbingu to wręcz szkolny model recytacji. Nie ma tu ani odrobiny klimatu dialogu, jaki przeprowadziliby ze sobą żołnierze planujący swój ruch w obliczu zagrożenia. Grając w tę grę z polskim dubbingiem, mamy za to skojarzenia z powrotem do podstawówki, gdzie przez całą lekcję wszyscy uczniowie silili się na wyżyny swojego aktorstwa, deklamując Inwokację. Komandor Shepard całkowicie stracił swój urok, a pozostałe postaci są równie słabe.
Dubbing może się udać
Nie jest jednak tak, że dubbing zawsze zabija klimat gry. Czasami może jej pomóc. Tak było w przypadku nieśmiertelnego Gothica 1, 2 i Nocy Kruka. Mogliśmy słuchać tam pracy takich aktorów jak Jacka Mikołajczaka, Jacka Kopczyńskiego, Mirosława Zbrojewicza czy Adama Baumana. Wszystkie postaci brzmiały świetnie, gra aktorska była naturalna, a modulacja głosu idealnie wpisywała się w charakter postaci podkreślając jego silny temperament lub tchórzliwą naturę. Dubbing uszlachetnił te części Gothica. W trzeciej odsłonie było już nieco gorzej, choć dalej był to akceptowalny poziom. O dziwo, o ile Bad Company zawiódł na tej linii całkowicie, to Battlefield 3 i 4 posiadał już całkiem niezły dubbing. Dobrze wypadła Karolina Gorczyca w roli Lary Croft w nowym cyklu Tomb Raidera. Jej aktorstwo było naturalne, a głos idealnie oddawał charakter pięknej, seksownej, ale i ostrej oraz walecznej pani archeolog. Nie zawsze zatem dubbing musi „zarżnąć” klimat gry. Odpowiednio przeprowadzony może dodać jej piękna.